Co nowego w najmłodszej wspólnocie prowincji?
12 października 2019
Mijają miesiące od naszej instalacji w Opolu. W tymczasowym domu zakonnym układamy życie codzienne tak, aby zatroszczyć się o wszystkie wymiary życia wspólnotowego. W piwnicy naszego domu zorganizowaliśmy pomieszczenie na kaplicę domową – oprócz nas, chętnie to miejsce odwiedzają wielkie pająki – widocznie opolskie pajęczaki wykazują się nader wielką potrzebą duchowości… albo znajdują radość w straszeniu tej części wspólnoty, która ich panicznie się boi.
Życie codzienne niesie ze sobą wyzwania, jakich nie podejmowaliśmy w poprzednich komunitetach. Gotowanie, pranie, prasowanie… ooo, jeśli ktoś nigdy nie stał godzinami przy desce do prasowania, nie zrozumie poświęcenia i heroicznego wysiłku kobiet. Na szczęście bardziej doświadczeni w temacie, szybko zdradzili mi sekret wieszania prania tak, aby się samo prasowało – reszta wyprostuje się na delikwencie podczas noszenia. Dom jest strasznie akustyczny, dlatego słyszymy siebie wzajemnie – każde kichnięcie daje powody, aby krzyknąć z góry na dół, albo z dołu do góry: “na zdrowie” i jest jasnym sygnałem, że każdy z nas musi kupić zapas chusteczek.
Każdy z nas podejmuje konkretne obowiązki. Superior – chyba najbardziej obeznany w temacie, zresztą ma największe grono doradców – jeśli nie wie czegoś sam, dopyta się proboszcza, a i ekonom pomoże radą – a że jest wszystkim w jednej osobie, radzi sobie z tym dobrze. Dzięki temu jest już zgoda administracyjna na budowę klasztoru i kościoła. Czekamy jeszcze na wyłonienie firmy wykonawczej, aby ruszyć z pracami budowlanymi.
Ojciec Florian regularnie zamienia habit na lekarski kitel. Pod swoją duszpasterską pieczą ma personel i chorych szpitala MSWiA w Opolu. A że jest człowiekiem o anielskim spokoju, zawsze znajdzie czas, aby zatrzymać się przy chorych, porozmawiać, posłuchać. W zasadzie to jego osobna – osobista parafia.
Ja natomiast z o. Joachimem zajmujemy się głoszeniem słowa, jako misjonarze ludowi. Czasem jesteśmy gośćmi w domu, przyjeżdżając i przepakowując się na kolejne serie rekolekcji czy misji – i tutaj zderzamy się z tą okrutną rzeczywistością prasowania…
Pozostaje jeszcze kwestia gotowania… ale mamy wśród nas jednego pasjonata, pozostałych więc kolejka skutecznie omija.
Wspólnota jest różnorodna pod względem zadań, charakterów… ale chyba to w życiu zakonnym jest najpiękniejsze.
Od kilku miesięcy doświadczamy również ogromnej życzliwości ze strony parafii diecezji opolskiej. Jesteśmy bowiem żebrakami, którzy proszą o wsparcie budowy nowej placówki – nawet można powiedzieć, że jesteśmy “bezdomnymi” oblatami, bo nie mamy stałego klasztoru. Życzliwość ze strony prezbiterów i ludzi świeckich jest ogromna. Trzeba nadmienić, że nie ustępują w niej również nasi współbracia i oblackie parafie.
Na dzień dzisiejszy również tymczasowa kaplica nabiera kształtu i wyglądu. Pojawiły się w niej ławki, wykonano solidną podłogę, w zakrystii pojawiły się meble, które w znaczny sposób ułatwią nam tę “tymczasowość” – jest gdzie włożyć księgi liturgiczne, szaty, paramenta… Proboszcz już myśli o ogrzewaniu, bo tegoroczna jesień opolska staje się zimniejsza nawet niż na legendarnym Wschodzie…
A… i jeszcze parafianie… To chyba typowe dla tego regionu i wrażliwości ludzi tu mieszkających… Każdy podejdzie, zapyta się, czy w czymś nie pomóc, przyniesie kwiaty… wciąż zapewniając o wsparciu i oczekując, aż na terenie za kaplicą pojawią się maszyny budowlane. My też na to czekamy.
o. Paweł Gomulak OMI – misjonarz ludowy (rekolekcjonista), Misjonarz Miłosierdzia ustanowiony przez papieża Franciszka, odpowiedzialny ze media w polskiej prowincji. Współtworzy wspólnotę zakonną w Opolu.
(Tekst pochodzi ze strony prowincji: oblaci.pl)