Jakże ważna jest posługa kapelana szpitalnego, przekonał się jeden z naszych Ojców ostatnio, kiedy o 3 rano został wezwany do młodego mężczyzny. Dzisiaj tenże Ojciec otrzymał od tego mlodego człowieka następującej treści mail: ” Szczęść Boże Ojcze !!
Nazywam się (….) – to ten pacjent z kardiochirurgii, który budzi księży po nocach prosząc o posługę. – pewnie mnie ojciec pamięta.
Chciałem poinformować, że wreszcie 20 października po równym miesiącu – opuściłem szpitalne mury !!!
Chciałem również bardzo podziękować za ojca posługę. Za to że wtedy 20 września mimo później nocy, odebrał ojciec telefon i pomógł mi.
Dziś moja żona (…) wspomina i zastanawia się, jak to możliwe, że w obliczu konieczności stanięcia twarzą w twarz ze śmiercią byłem spokojny. Tlumaczę jej, że życie z ludzkiego punktu widzenia mogli mi uratować wtedy tylko Ci lekarze- logiczne , że musiałem im zaufać. A nie miałem się czego obawiać, bo dzięki ojcu i ojca posłudze nie szedłem na operacje sam tylko z Panem Jezusem. Operacja była dluga – i nie udawało się lekarzom zatamować krwawień. Kilka razy wychodzili z sali operacyjnej Lekarze kilkukrotnie wychodzili informujac moją żonę, że jest ciężko i nie wiedzą czy się uda – chcieli ją zapewne przygotować na moją śmierć.
Wiem od żony, że i ona gorąco modliła sìę za mnie prosząc o wstawiennictwo św. Ritę.
Po operacji okolo godz 22 kiedy operujacy mnie profesor wyszedl z sali i zaczął sie rozbierać – byli pewni że to koniec. Profesor powiedział, że jakimś CUDEM się udało. I jak to stwierdził. „PACJENT ŻYJE, ALE TO BÓG GO URATOWAŁ” nie mniej ostudził również nadmierną radość informując że bylem bardzo dlugo w stanie hipotermii moje serce przez wiele godzin bylo zatrzymane. I pewnie rozne powikłania będą.
Jak się okazało jednak jesli BÓG czyni cud to jest to cud a nie cud do połowy.
Żadnych powikłań poważnych nie ma i żyję.
Oczywiscie przez ten czas dostalem bardzo dużo antybiotyków. Muszę bardzo uważać na siebie i dbać o zdrowie.
Nie mniej wierzę, że Chrystus którego tamtej nocy przyniósł mi ojciec do sali szpitalej był cały czas ze mną. Pojechał ze mną na operację i zapewnił mnie że bez względu na to jak się wszystko potoczy: WSZYSTKO BEDZIE DOBRZE. Stąd mój spokój. Ludzie wierzący się nie boją – to prawda – ktorą również poświadczam.
Zapewniam ojca, że pamietam o naszym umowionym spotkaniu. – niech no tylko troszkę nabiorę odporności i siły. – z pewnością się przypomnę.
Tymczasem dołączył ksiądz do osób które szczególnie polecam: opiece, opatrzności, i miłosierdziu Najwyższego…
Zapewniam że w swych pewnie i mało regularnych jeszcze modlitwach jest ojciec wspominany i proszę Chrystusa o wszelkie potrzebne dla ojca łaski i wspomożenie ojca zamiarów.
Także podsumowując- ja zdrowieję i do zobaczenia czy to przy filizance kawy czy nawet przy wspomnianym kufelku :))
Z Panem Bogiem!!
Kiedy ten Ojciec otrzymał maila, zapytał: ” przecież niektórzy negują tą posługę”? I od tego 30.paroletniego mężczyzny otrzymał odpowiedź: ” . Posluga jest bardzo potrzebna dla wierzacych i nawet dla watpiacych.
Sakrament chorych mimo ze przez wielu jest kojarzony z nadchodzacą smiercia, jest radosny: daje nadzieje, siłę pomaga uwierzyć ze WSZYSTKO BĘDZIE DOBRZE i pomaga fizycznie wstać z łóżka. – takie sa moje odczucia po przyjeciu go pierwszy raz :))”.